O czym dzwonią szklanki?

O czym dzwonią szklanki? - czyli forumowe RPG

Przedstawiam nową zabawę, która weszła specjalnie po naszym literackim konkursie.

Zabawa polega na opowiadaniu historii poprzez swoją postać. Przykład podamy na końcu. A teraz kilka zasad naszej zabawy.

Zasady gry:
- każdy użytkownik forum może brać udział w zabawie
- każdy uczestnik zabawy kreuje tylko jedną postać
- każdy uczestnik zabawy może decydować o poczynaniach tylko swojej postaci
- postaci muszą być opisane *płeć, * przybliżony wiek (młody, stary, dziecko itd.), *wygląd,
- barman jest postacią w którą nikt po za obsługą gry nie może się wcielić
* gracz, nie może decydować o poczynaniach i wypowiedziach barmana. Jednak w swojej wypowiedzi może umieścić proste, neutralne wypowiedzi tj. Co podać? W czym mogę pomóc? Należy się 5$ itd.
- gracz może grać postacią taką jak: włóczęga, kurtyzana, tancerka, łowca głów, poszukiwacz przygód, rzezimieszek, bandyta,itd.
- postać nie może być: barmanem, kelnerką/kelnerem, szeryfem, duchem.
- postać musi być człowiekiem pasującym do Dzikiego Zachodu, bez różowych słoni, wielbłądów i reniferów.
- gdy Mistrz Gry będzie chciał coś przekazać, uczyni to poprzez postać szeryfa/barmana/kelnera/przypadkowego przechodnia.
- regulamin forum obowiązuje również w zabawie
- zabrania się komentowania innych postów
- zabrania się spamowania i offtopowania
- w pojedynkach musi brać udział szeryf
- interakcje z innymi postaciami są wskazane i nie potrzeba do tego MG (wyjątkiem stanowią pojedynki, walki, próby zlikwidowania innej postaci)
- w zabawie nie można umrzeć. Pojedynki działają na zasadzie pojedynków w The West.
- nie ma dodatkowego działu do dyskusji, w razie pytań, zapraszamy do działu pytań

Kolory oznaczają wypowiedzi MG.
Niebieski - szeryf
Zielony - przypadkowy człowiek
Czerwony - Tancerka Maria
Pomarańczowy - Barman
Brązowy - Kelnerka/obsługa hotelu


przykładowy opis postaci oraz czynności:
Upalny dzień, słońce od rana nie daje odetchnąć. W pobliskim Saloonie można orzeźwić swój umysł szklanicą zimnego napitku, zaś w hotelowej pokoju zregenerować swoje siły. Otwierają się drzwi. Delikatnym krokiem wchodzi zgrabna postać, ubrana w skórzane spodnie, bawełnianą koszulę. Długie skórzane obuwie, na delikatnym obcasie dodają powabu kobiecym młodym kształtom.
- Barman, polej kolejkę. - mówi, zapinając broń przy pasie. Barman polał szklankę do pełna, mówiąc :
- kto za to zapłaci panienko.
- ja! masz wątpliwości? - barman kiwnął głową i odszedł w stronę zaplecza.

Akcja:
- akcja dzieje się oczywiście na dzikim zachodzie
- centralnym punktem wydarzeń jest miasteczko West oraz jego Saloon mieszczący się w centrum miasteczka
- Saloon połączony jest z hotelem, posiada również stajnie.
- zabrania się przemieszczać wydarzenia w inne epoki, rejony świata itd.


Początek:
Miasteczko West do tej pory było spokojnym miejscem, gdzie ludzie pełni życzliwości pomagali sobie wzajemnie. W centrum znajdował się Bank, biuro Szeryfa, oraz Saloon wraz z Hotelem i pięknymi tancerkami. Przez miasto przebiegał złoty szlak, dlatego miasto nigdy nie było biedne. Społeczność West wspierała swoją gospodarkę poprzez ofertę noclegów podróżującym karawanom, poszukiwaczom złota oraz rządnym przygód łowców głów.
Legenda głosi, że niegdyś na terania miasteczka toczyły się walki między przybyszami z europy a rdzennymi amerykanami. Wojna pochłonęła wiele dusz. Mówi się, że nadal po ulicach Westa spacerują dwa duchy, które w każdy nów pojedynkują się ponownie. Brown z Rajnim wiecznie walczą o prawa do założenia spokojnej osady, która da szczęśliwe zakończenie ich rodzinom. Po ich śmierci walki ustały, a ich bohaterską śmierć uhonorowali wybudowaniem dwóch miast sąsiadujących ze sobą.
Nikt nie wie, czy opowiadana przez barmana legenda jest prawdziwa. Nikt się nad tym nigdy nie zastanawiał. Do dziś....

Przypadkowo usłyszałeś w Saloonie:

- Do miasta wjechało kilku mężczyzn. Wyglądali, jakby podążali czyimś tropem. Przeszli przez miasto trzymając swoje rewolwery w dłoniach, oglądali przy tym każdy budynek, straszyli bawiące się dzieci. Najwyższy z nich, z hukiem otworzył drzwi do biura szeryfa. Nikt dokładnie nie wie co się wydarzyło wewnątrz, jednak stojąc na rogu budynku, podejrzałem przez okno. Widziałem, jak mężczyzna wymachiwał listem gończym. Nie jestem pewien, ale chyba na owym papierze widniała twarz kobiety. Jedyne co zdołałem usłyszeć, to nazwisko Brown. A kobieta ? za pewne zapytacie. Może po prostu byłem zbyt orzeźwiony tequilą, ale jeśli to nie zwidy, to była to piękna Indianka o dużych ciemnych oczach. Przybysze wyjechali, na całe nasze szczęście, ale zniszczenia zrobili ogromne. Ograbili wszystko co się dało, podpalili bank, wiezienie i kilka budynków mieszkalnych. Tak naprawdę, jak sami widzicie, nie wiele się ostało. Dobrze, że mamy jeszcze złoty napój....
Na te słowa do saloonu wszedł Szeryf.
- I co się tak gapicie? Niech każdy zrobi coś pożytecznego dla miasta. Jeśli nie zdołamy odbudować naszych domów przed zimą, nie przetrwamy. Rozejść się.
 

DeletedUser

Gość
Gość
Człowiek siedzący przy najbliższym stoliku ,wstaje.Jest to młody chłopak,ma piękne czarne włosy,śniadą karnację,piękne brązowe oczy ,posiada lekki zarost w kolorze czarnym,jest również wysoki i chudy.Ubrany jest w mundur,na głowie ma szarego stetsona,wbrew pozorom ten młody człowiek o imieniu Daniel ,nie jest żołnierzem,jest młodym poszukiwaczem przygód.Daniel Einomein pochodzi z pewnego europejskiego kraju. Ma brata ,siostrę ,ojca ,matkę.
Spogląda Szeryfowi w oczy i pyta go
-Co dokładnie mamy robić i gdzie jest Burmistrz naszego miasteczka?
 

DeletedUser

Gość
Gość
-kim byli ci ludzie i jaka jest nagroda,za ich głowy?
 
Słysząc rozmowę tancerka Maria podeszła do nieznajomego.

Heeeej przystojniaku, zostaw tego barmana w spokoju.Jak Ci na imię?
 

DeletedUser31724

Gość
Gość
Malkontencki, stary grubas był widywany w saloonie niejednokrotnie, głównie w godzinach wieczornych. Nazywał się John Folter, co potwierdzały dwie litery "JF" wydrapane na rękojeści jego Colta.
Zawsze, po przejściu przez trzeszczącą pod jego stopami, na których nosił obdrapane jeździeckie kozaki, podłogę saloonu, zamawiał zimną whiskey i siedział z parszywym wyrazem nieogolonej mordy przy barze, tępo gapiąc się na butelki za plecami barmana.
- To samo co zawsze - mruknął do Walkera, rozpinając pas, do którego przymocowany był jego Schofield i kładąc go na barze.
Ze świeżo nalanej szklanki upił łyk zimnego trunku i wyciągnął z kieszeni flanelowej koszuli zdjęcie pewnej kobiety...
 

DeletedUser

Gość
Gość
Podchodzę do Johna Foltera i mówię
-Przyszedłem po towar.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Wojcieszy

Papatki bobaski
Scott jest to mężczyzna z połową wieku na karku. Ubrany jest w czarny płaszcz pod którym było widać stary rewolwer.
Staruszek podszedł do baru:
-[Scott]Poproszę o whiskey
-[Barman]Już się robi.

Po pewnym czasie:
-[Barman]A co Pana tu sprowadza ? Bo pierwszy raz chyba tu chyba Pana widzę.
-[Scott] Mów mi Scott. W moim wieku nie ma już nic ciekawego do robienia... Jestem poszukiwaczem przygód. Przyjmuję wszelkie zadania od znalezienie zgubionego przedmiotu do odkrycia jakiejś tajemnicy. Niby jestem stary ale jeszcze swoje potrafię.


//wypowiedzi barmana muszą być neutralne, zmieniono- makaroniarz
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser30601

Gość
Gość
Do saloonu wszedł średniego wzrostu mężczyzna z długim wąsem spod jedwabnej opaski na czoło , która dodawała mu kilka lat do tych 30 , które i tak już miał wystawały blond włosy . Natomiast koszula w kratę mówiła , że najlepsze w swoim , życiu przeżył . Podszedł on do pianisty i rzekł :
"Proszę zagrać piosenkę , taką ładną , dla tej tancereczki od Benjamina"
Pianista zagrał , a Ben oddalił się w stronę postaci z połyskującą gwiazdą na piersi , która właśnie wchodziła do saloonu , ponieważ słyszał o jakiejś nagrodę za czyjąś głowę , a on najlepiej wiedział jak się pozbawia głów ...
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser31121

Gość
Gość
Folter znowu schlał się jak świnia, do doskonała okazja do zarobku. Przysiadam się do niego, zamawiam kolejkę i w między czasie korzystając z nieuwagi Henrego zręcznym ruchem wyciągam pieniądze z kieszeni ofiary. Cholera, do baru właśnie wszedł szeryf. Mam nadzieję że niczego nie widział. "Tom ty stary durniu znowu narobisz sobie kłopotów" szepnąłem do siebie. Nie pozostaje mi nic tylko czekać na ruch szeryfa.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser

Gość
Gość
Patrzę na Foltera` śpi jak zabity.... Spoglądam na jego towarzysza i ...
 

DeletedUser

Gość
Gość
... w tym momencie z zewnątrz dobiegł charakterystyczny dźwięk świszczącej strzały. Wbiła się w wachlujące jeszcze drzwi Saloonu. Słychać było tylko przerwane dźwięki pianina, które przeszły w ciszę.
- Ty tam! Tom, czy jak cię zwą! Widzę, że kolejny raz świerzbią cię ręce. Złapałbyś się w końcu za jakąś robotę. Jedną dla ciebie już mam...
Szeryf kiwnął znacząco głową pokazując drzwi. Nie tyle strzała nie dawała mu spokoju co zwisający skrawek kartki, który przy niej dostrzegł.
Wypowiadając te słowa podszedł do Foltera szturchając go w ramię, by się obudził i nieufnie zmierzył młodego Daniela mówiąc:
- A ciebie co do nas sprowadza? Zapewne nie jesteś tu bezinteresownie, bo to Dziki Zachód, a tu nic bez przyczyny się nie dzieje.
 

DeletedUser31121

Gość
Gość
Chyba niczego gamoń nie zauważył, mam szczęście. A może zauważył, ale przymknął oko ze względu na nasze dawne interesy? Mniejsza o to.
- Co to za praca szeryfie? Jeśli mam pomóc przy odbudowie domów lepiej od razu o tym zapomnij.
 

DeletedUser22239

Gość
Gość
Przy tym co dla ciebie mam pobrudzisz sobie bardziej swoje delikatne dłonie. Gra jest niebezpieczna, ale warta świeczki. Możesz dużo zyskać lub jeszcze więcej stracić. Twoja decyzja.pif paf
 

DeletedUser

Gość
Gość
W tej chwili do rozmowy włącza się Daniel
-Szeryfie ,nieco więcej informacji ,prosimy?
 

DeletedUser

Gość
Gość
Szeryf uchodził za zrównoważonego człowieka i wszyscy mieszkańcy West mieli do niego szacunek. Jego cierpliwość była niebywała. Od pewnego czasu jednak można było dostrzec zakłopotanie na jego twarzy. Coś najwidoczniej go dręczyło... Podszedł do baru wolno stąpając po skrzypiącej podłodze, pachnącej niejedną strzelaniną i bijatyką. Usiadł ciężko na swoim ulubionym krześle opierając się o jak zwykle wypolerowany blat, w którym można było się przejrzeć. Barman, podając szklankę bursztynowego whiskey, z rozmachem jeszcze raz przetarł z przyzwyczajenia blat. Szeryf złapał za szkło, wziął łyk trunku i rzekł do Toma, wcale na niego nie patrząc:
- Czy tobie wszystko trzeba pokazywać palcem? Tak mało domyślny jesteś czy taki oporny do pomocy? Długo jeszcze będę czekał na to, aż przyniesiesz tę kartkę? Nie widzicie co się dzieje w naszym miasteczku? Najwidoczniej ktoś po kogoś przyszedł i musimy się dowiedzieć o co tu właściwie chodzi. Na domiar złego mamy jeszcze sporo pracy przy odbudowie miasta. Twój ojciec to całkowite przeciwieństwo ciebie. Pracowity jak mało kto. A Ty? Już się wymigujesz od pracy? Twoje lepkie ręce też się przydadzą. Dopilnuję, byś jednak nam pomógł, bo to też leży w twoim interesie.
Szeryf złapał energicznym ruchem swoimi silnymi dłońmi kartkę, na którą Tom kazał tak długo czekać. Wziął głęboki oddech, jakby chciał w powietrzu wyczuć rozwiązanie tej całej sytuacji i zaczął czytać na głos jej treść:


"Burmistrzu, Twoja gwiazda na piersi nic nie znaczy wobec czynu jakiego dokonałeś. Wezwę wszelkie duchy przodków, by wyrównały krzywdę na tym świecie. Pragnę zobaczyć moją córkę żywą. W innym wypadku, nie tylko spale West, ale..."
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry