Gdybym przyjechał na Dziki Zachód najpierw zatrudniłbym się w sklepie jako pomocnik. Płacili by mi pewnie z jakieś 25 centów dziennie
: Może bym z szefem 40 centów wytargował.
Potem zarobiłbym na strzelbę i zatrudniłbym się do ochrony budowniczych torów kolejowych (w najgorszym razie sam zostałbym budowniczym). Niezłe zarobki (również jako robotnik). Miałbym własną strzelbę (wolę od rewolweru), ale nadal nie miałbym konia :kak:
W międzyczasie wybucha Wojna secesyjna. Obecnie byłbym na południu (prawdopodobnie) więc wstępuję do wojska po stronie Konfederacji. Jeżeli bym przeżył do 1864r. (i by mi nic nie amputowali /na marginesie: co dziesiąty Amerykanin zginął, co ósmy miał amputowaną rękę lub nogę/), to bym pojechał na zachód. Jeżeli bym nie miał broni ani pieniędzy napadł bym na kogoś.
I teraz dwie możliwości.
Jadę na zachód, osiadam w jakimś małym miasteczku, pracuję przy ochronie budowniczych kolei, ochraniam wozy lub poszukuję złota (w międzyczasie też miłości :I: ) Wiodę sobie spokojne życie tak do końca, jeżeli wyjdę za mąż, z pieniędzy moich i posagu otworzę mały sklepik ( Rusznikarz lub General Store, bardziej ta druga opcja) lub zbuduję farmę i tak dożyję końca moich dni (jeżeli tak będzie chciała małżonka, bo ja wolałbym zostać w mieście, farmer też "może być w ostateczności" :
:
Lub...
Przyłączam się do bandy przestępców rabuję pociągi, napadam na banki, włamania, przemyt itd. Jeżeli nie skończę na stryczku to na starość wyjadę do Meksyku (żeby mnie tam nikt nie dopadł). Tam za moje dolary wybuduję mały sklepik lub trudzę się przy przemycie broni. :meks:
Tak oto wyglądałoby moje życie na Dzikim Zachodzie. Uważam, że dość ciekawe ale też i spokojne...