Powstanie Bohdana Chmielnickiego- początek

  • Rozpoczynający wątek DeletedUser6549
  • Data rozpoczęcia

DeletedUser6549

Gość
Gość
Zryw Kozaków Zaporoskich zapoczątkowany w 1648 miał wiele przyczyn. Jednak na początek trzeba przyjrzeć się osobie, która dała początek tej walce. Niewiele tak naprawdę o nim wiadomo. Szczególnie jeśli chodzi o miejsce, a także rok urodzenia. Historycy do dzisiaj spierają się z jakiej warstwy społecznej pochodził ród Chmielnickich. Sam Chmiel miał o sobie mówić jak o szlachcicu, pieczętować się herbem Abdank, jednym ze starszych herbów polskich. Mówiono również, że był pochodzenia chłopskiego, mieszczańskiego, a nawet żydowskiego (informacje znalazłem w J. Kaczmarczyk, Bohdan Chmielnicki), co z pewnością dziwi biorąc pod uwagę co działo się w pierwszych latach powstania z ludnością żydowską. Jednak jego syn Jurij (Jerzy, Juraszko) Chmielnicki miał otrzymać tytuł szlachecki od stanów Rzeczypospolitej. Wiele niewiadomych, prawda? Ot piękno historii ;) Z pewnością wiemy, że przyszły wódz powstania brał udział w kampanii chocimskiej w 1620 roku, dostał się do niewoli tatarskiej, wrócił po paru latach na Ukrainę. Został pisarzem Wojska Zaporoskiego, czyli w sumie drugą osobą po dowódcy Kozaków rejestrowych. Wiemy to, gdyż w 1638 roku podpisał kapitulacje wojsk kozackich składaną na ręce hetmanów koronnych po powstaniach: Pawluka z 1637, a następnie zrywu Huni i Ostranicy.

Jednakże po takim wstępie trzeba wrócić do początku. Dlaczego w ogóle doszło do powstania?
Z pewnością niektórzy słyszeli o tzw. Helenie Kresowej. Nie wiemy kim była skąd pochodziła, ale głowę dla niej stracił przyszły kozacki wódz. Jednakże nie był jedyny. Był jeszcze Daniel Czapliński, drobny szlachcic, który również zakochany w Helenie postanowił porwać żonę Chmielowi. Od słów do czynów, porwał kobietę, a także pobił prawie na śmierć syna Bohdana, Tymofieja. Początkowo Chmielnicki kierował skargi do hetmana wielkiego koronnego Mikołaja Potockiego (o którym wspomnę w tym czy innym wpisie) lecz bezskutecznie. Więc mamy tutaj prywatę, jednak to nie jedyna przyczyna.

Kolejna wiążę się z planami wojny z Turcją i Tatarami w 1646 roku za panowania Władysława IV. Otóż miał przekazać on listy przypowiednie, a także sukno na mundury, oraz rozkazy budowy czajek na wyprawy czarnomorskie. Kozacy wielokrotnie wyprawiali się na Morze Czarne walcząc i grabiąc wybrzeża tureckie, wielokrotnie bili flotę sułtana, a także docierali i niszczyli przedmieścia stolicy. Plany króla były sprzeczne z prawem, gdyż nie mógł sam rozpoczynać wojny, więc szlachta ukróciła jego działania. Tu ciekawostka: Miał pożyczyć od swojej żony dużą sumę pieniędzy specjalnie na tą wojnę. Gdy nie doszła do ona do skutku, a pieniądze zostały wydane, skwitował to ponoć słowami że o wiele więcej wydał na "panie lekkich obyczajów". Kozacy byli przygotowani do wojny, czajki były zbudowane, jednak przez opory szlachty wojna nie doszła do skutku, a mieszkańcy Zaporoża po początkowym entuzjazmie musieli wrócić do codziennego życia.

Inna ważna, bodaj najważniejsza przyczyną, był ucisk ludności ukraińskiej. Magnaci kresowi posiadali olbrzymie fortuny i majątki ziemskie na terytorium zamieszkanym przez Kozaków, otrzymywali fundacje od króla by kolonizować kolejne tereny. Sam słynny Jeremi Wiśniowiecki w ok 1646 roku miał posiadać w swoim "państwie" około 38 000 dymów (czyli domów chłopskich)! Liczba na tamte warunki kolosalna. Za tym szedł też ucisk, choć żeby przekonać chłopstwo do pracy u tego magnata (chłopi uciekali z terenów np. Korony na Ukrainę). Jednak magnat pokroju Wiśnniowieckiego nie mógł sam wszystkiego nadzorować. Hetman wielki koronny Stanisław Koniecpolski mawiał że parę tygodni zajmowało mu objeżdżanie swoich dóbr codziennie nocując gdzie indziej! Skala jak widać spora. Magnaci dawali więc w dzierżawę swoje dobra, bądź mieli zastępców, którzy pilnowali majątku magnata. Jednak oni wyzyskiwali ludność miejscową tzw. czerń do granic wytrzymałości.

Chmielnicki przechwycił listy, które Władysław IV przekazał Kozakom w 1646 roku (spił posiadacza tych listów Barabasza i dał jego czapkę żonie jako umówiony znak) pognał na Sicz i rozpoczął kaptowanie ludzi do powstania.

Jest to bardzo pobieżny opis początków powstania Chmielnickiego, pisany praktycznie z głowy, więc jeśli są jakieś błędy, czy niedomówienia, możecie pisać. Zapraszam również do dyskusji na ten temat poddając wam pewno zagadnienie. Czy wg was przyczyną wybuchu powstania mogłaby być również śmierć Stanisława Koniecpolskiego w 1646 roku? Proszę o konkretne odpowiedzi na tak lub nie.
Następnie spróbuję podjąć próbę opisania pierwszych działań zbrojnych, głównie skupiając się na działaniach taktycznych i strategicznych obie strony konfliktu.

Jeśli ktoś jest ciekaw tego tematu to zapraszam do zapoznania się z:
W. A. Serczyk, Na Dalekiej Ukrainie. Dzieje Kozaczyzny do 1648 roku. Tegoż samego autora: Na płonącej Ukrainie. Dzieje kozaczyzny w latach 1648-1651.
L. Podhorodecki, Kozacy Zaporoscy. Czy Polska stworzyła Ukrainę?
Z. Wójcik, Dzikie Pola w ogniu. O Kozaczyźnie w dawnej Rzeczypospolitej.
itp. ;) więcej mogę podrzucić na pw :)

Edit: dotyczył ilości poddanych Jeremiego. Nie wiem skad liczba 600 tys mi w głowie zamajaczała :D Poprawiłem na liczbę 38 tys domów, w tamtych czasach rodziny były wielodzietne więc można przyjąć z dużą dozą ostrożności liczbę mieszkanów "państwa zadnieprzańskiego" Jeremiego na ok 200tys poddanych. Przed powstaniem Jeremi skonfiskował od swoich poddanych kilkadziesiąt tysięcy (bliżej 100 tys niż 50) tzw. "samopałów" czyli broni palnej. To też może wam przybliżyć jak rozległe dobra należały do Wiśniowieckiego, a także ilu miał poddanych.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser19932

Gość
Gość
Można zaryzykować stwierdzenie, że nie tylko. Jeżeli chodzi o przyczyny powstania, walne znaczenie miał sejm z roku 1638 (tuż po stłumieniu powstania Pawluka), na którym zadecydowano o cofnięciu prerogatyw dla wojska regestrowego (ograniczenie regestru z 8000 na 6000), a co boleśniejsze - strata wszelkich przywilejów starszyzny kozackiej. Ponadto, Koniecpolski nakazał rozbudowę twierdzy Kudak, która stanowiła w owym czasie główny punkt obrony przed Kozakami, a Ukraińcom tkwiła jak cierń pod paznokciem.
 

DeletedUser6549

Gość
Gość
Tak, Kudak miał strategiczne znaczenie dla powstrzymywania Kozaków przed "czarnomorskimi wyprawami". Kozacy zresztą zaatakowali niewykończoną jeszcze fortece i wycięli w pień załogę. Oczywiście potem się zreflektowali, jak to bywało w ich naturze i prosili o wybaczenie itd.
Konstytucja z roku 1638 miała również duże znaczenie, jednakże trzeba również przypomnieć, że 30 stycznia (o ile dobrze pamiętam datę dzienną) 1644 roku wojska koronne (wraz z nimi byli również i Kozacy rejestrowi w sile kilku tysięcy) pokonali wojska Tatarskie pod wodzą sławnego Tuhaj-beja pod Ochmatowem. Współpraca wojsk koronnych z kozackimi w tym okresie jeszcze dawała rezultaty. Wielu historyków twierdzi że lata 1638-48 to jest "złota dekada pokoju" (o ile dobrze pamiętam ten zwrot).

Było wiele starć z Kozakami zakończonymi różnego rodzaju ugodami. Jak w 1595, w latach 20-tych XVII wieku i potem po powstaniu Pawluka. Zawsze kończyło się to zmniejszeniem rejestru, jednakże nie miało to przeliczenia, gdyż wystarczy przypomnieć ilu Kozaków ataman Sahajdaczny przyprowadził pod Chocim (liczba waha się nawet do 40 tys.) i jak dzielnie "stawali" w boju ;) Jestem cały czas pod wrażeniem piechoty zaporoskiej i tego jak potrafiła walczyć okopana w polu lub schroniona za taborem. Mężni byli Ci Kozacy. Gdyby można było ich inaczej wykorzystać...
Wielu historyków jest zdania że ugoda hadziacka była spóźniona... gdyby udało się coś takiego przeprowadzić wcześniej np. w 1649 roku. Potencjał militarny państwa polsko-litewskiego wzrósłby niebywale. Kozacy kiedy skłaniali się w stronę Rosji chcieli niezależności na równi z tą jaką mieli w Rzeczypospolitej. Pragnęli utrzymywania bodajże 40 tys armii. Car nie tylko się zgodził, nakazał by utrzymywali 60 tys armię!


Na śmierć Koniecpolskiego trzeba spojrzeć z perspektywy jego dokonań wojskowych, a są dość istotne, w końcu pokonał samego Gustawa Adolfa w wojnie o ujście Wisły, choć wojna była dość ciężka dla obu stron, a traktat pokojowy pozostawiał dużo do życzenia. Pokonał Tatarów pod Martynowem itd. Miał też duży wkład w rozwój wojska, artylerii, inżynierii. Potrafił też dyplomatycznie podejść do Kozaków, narzucić im warunki pokoju. Po prostu Kozacy bali się tego hetmana. Jego następca były hetman polny Mikołaj Potocki, był po prostu marnym dowodzącym, choć trzeba mu też przyznać, że wielu okazji do pokazania swoich "walorów" nie miał. Jednak wtedy kiedy samodzielnie dowodził to z reguły zawodził (początek powstania Chmielnickiego, ale o tym wspomnę w innym poście, drugi dzień bitwy pod Beresteczkiem i walka samą kawalerią z piechotą zaporoską i konnicą tatarską). Jedyny plus to bitwa pod Kumejkami, ale trzeba sobie również powiedzieć, że wiele w tej bitwie ryzykował. Atak konnicy na tabor kozacki był wysoce niebezpieczny manewrem, wcześniej udało się rozerwać go tylko raz- bodajże w 1595 roku.
Zatem Koniecpolski swoim niewątpliwie dużym talentem militarnym, a także stosunkiem do Kozaków mógł ich trochę "temperować". Nie znalazłem na to dowodów, jednak mogło tak być. Zawsze silna jednostka, mająca posłuch, wpływa na nastroje społeczeństwa.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser

Gość
Gość
Warto spojrzeć na powstania kozackie jako de facto pierwsze zrywy ludowe w nowożytnej historii Polski. Historia Chmielnickiego jest dość dobrze znana, ale jeśli zagłębić się w genezę powstań jest to przede wszystkim bunt zwykłych, prostych ludzi przeciwko brutalnemu i nieograniczonemu wyzyskowi magnatów kresowych i w niektórych okresach także Korony. Pisał o tym nieco krakowski socjolog Jan Sowa.
 

DeletedUser6549

Gość
Gość
Jeśli zagłębić się w historię Chmiela to nadal jest dużo niewiadomych. Tak samo jak i w sam przebieg powstania, szczególnie jego początek.
Są spekulacje że był w Bachczyseraju, oddał hołd chanowi i co mało prawdopodobne przyjął mahometańską wiarę.
A co do początku powstania. Czemu Mikołaj Potocki podzielił wojska? To nurtuje historyków. A sam początek powstania właśnie z perspektywy podzielenia sił itd. wraz z wpisami dwóch pamiętnikarzy, postaram się tutaj umieścić jutro (choć na to małe szanse) lub w niedzielę, najpóźniej w poniedziałek.
 

DeletedUser6549

Gość
Gość
A wiesz, że właśnie zacząłem właśnie pisać :D
 

DeletedUser6549

Gość
Gość
Jeśli zagłębić się w historię Chmiela to nadal jest dużo niewiadomych. Tak samo jak i w sam przebieg powstania, szczególnie jego początek.
Są spekulacje że był w Bachczyseraju, oddał hołd chanowi i co mało prawdopodobne przyjął mahometańską wiarę.
A co do początku powstania. Czemu Mikołaj Potocki podzielił wojska? To nurtuje historyków. A sam początek powstania właśnie z perspektywy podzielenia sił itd. wraz z wpisami dwóch pamiętnikarzy, postaram się tutaj umieścić jutro (choć na to małe szanse) lub w niedzielę, najpóźniej w poniedziałek.

Fusek miał wstawić iks czasu temu... wiadomo nie doszło do tego.... norma ;)

Pamiętników, o których wspominałem już przy sobie nie mam (były własnością biblioteki uczelnianej, potrzebne mi były do pracy licencjackiej). Niemniej decyzja hetmana wielkiego była niezmiernie zastanawiająca.

Wiem dlatego Cię poganiam ::DD:

Proszę

Otóż może nie wiecie, ale na początku powstania Chmielnicki nie dysponował wielkimi siłami, mało tego nie były to wojska dobrze uzbrojone. Maksymalnie przy nim znajdowało się kilka tysięcy Kozaków (nie będę podawał dokładnych liczb, bo to "artykuł" popularnonaukowy, a nie praca naukowa), do tego na pomoc przyszło mu z pomocą niewielki oddział Tatarów, tak samo słabo uzbrojony jak Kozacy przy Chmielnickim. Ciekawym jest to, że choć Tatarów kojarzy się gównie z łuków to Ci przy co przybyli na początku powstania byli uzbrojeni- jak piszą pamiętnikarze- licho, głównie w tzw. masłaki, czyli osadzona na gibkim kiju końska szczęka. I tak uzbrojeni Tatarzy przybyli do Chmielnickiego.

Hetman wielki koronny, Mikołaj Potocki, który wg mnie nie zasługiwał na buławę, w mojej opinii otrzymał ją jedynie za "nazwisko" (co było częstą praktyką) oraz za to, że sprzyjał planom królewskim w sprawie wojny z Turcją i uderzeniu na Chanat Krymski (tzw. Plany wojny tureckiej Władysława IV z 1646 roku). Wówczas było to nierealne by pokonać Portę Otomańską, gdyż sytuacja nie sprzyjała walkom (trwała jeszcze wojna 30- letnia, z Rosją nie mieliśmy przyjaznych stosunków). Przejdźmy do sedna. Podzielił on wojska (których miał 10-12 tys.) na 3 części: dwie wyruszyły pokonać Chmiela, jedna pod dowództwem hetmańskiego syna, druga złożona z Kozaków rejestrowych płynęła Dnieprem, trzecia pod wodzą hetmana znajdowała się daleko od miejsca działań wojennych.

Czemu hetman podzielił wojska?

Według mojej opinii zaważyła tutaj pycha wielkiego magnata, który uważał się za świetnego dowodzącego. Czemu? Otóż 11 lat wcześniej, gdy ówczesny hetman wielki Stanisław Koniecpolski chorował, Potocki piastował urząd hetmana polnego. Miało wtedy miejsce powstanie Pawluka, podczas którego Potocki pokonał wojska powstańcze pod Kumejkami (grudzień 1637 roku). Samo pokonanie wojsk powstańczych było raczej pewne, jednakże sam sposób pokonania Kozaków był dość niespotykany (dokonano tego wcześniej tylko podczas powstania Nalewajki). Otóż Potocki przełamał tabor Kozaków za pomocą szarży kawalerii i współpracy piechoty. Szczególny nacisk kładę tutaj na ataki kawalerii, która atakowała "brzuchami końskimi" tabor, czyli w skrócie złączone ze sobą (łańcuchami lub czymś innym) wozy ;) Był to niewątpliwy sukces gdyż często brano ich "na głód" nie mogąc przełamać obrony kozackiej. Taka bitwa mogła podbudować ego wielkiego, wręcz potężnego magnata, który wielkim dowódcą nie był, miał do tego skłonności do mocniejszych napojów (choć w tamtym okresie to nie było nic szczególnego, jednak samo to, że ówczesne źródła o tym dość często wspominają, pokazuje że Potocki miał duże z tym problemy).

Hetman sądził, że samo wysłanie części oddziałów w kierunku Chmielnickiego uspokoi rewoltę, a także jeśli dojdzie do jakichkolwiek działań wojennych, to bez problemu pokona tą "zgraję".

Błędem i to poważnym, chyba jeszcze większym niż to, że wysłał syna do walki z głównymi siłami powstańców (oczywiście miał przy sobie doświadczonych wojskowych), było utworzenie samodzielnej grupy złożonej jedynie z Kozaków. Większym błędem było to, że ta grupa płynęła rzeką, co skutkowało, brakiem komunikacji pomiędzy grupami. Chmielnicki wykorzystał ten fakt, wysłał swoich posłów do rejestrowych i przekonał ich do przejścia na jego stronę. W ten sposób, bezkrwawo zdobył dość sporą siłę bojową, która była o wiele lepiej uzbrojona od tych którzy dotychczas przy Chmielu się znajdowali.

Hetman podzielił swoje siły w przypływie magnackiej pychy nad zrewoltowanym "hultajstwem" które przecież nie może buntować się przeciwko Panom. Jako rozważny wódz zauważyłby symptomy, które zamieniły się w niedalekiej przyszłości w wielkie powstanie. Niestety wielkim wodzem a także inteligentnym i mądrym człowiekiem w mojej opinii Potocki nie był, co prawda pod Kumejkami udało mu się pokonać siły Pawluka, jednakże przyszło mu się mierzyć w 11 lat potem z wodzem (o ile Chmiela można nazwać wodzem, zdecydowanie był świetnym politykiem) o wiele sprytniejszym i inteligentniejszym od niego, a taką osobą był z pewnością Bohdan Zenobi Chmielnicki. Wykazał tutaj typowy stereotyp polskiego szlachcica, który gardzi gminem.


W następnym poście (mam nadzieję, że uda się mi go napisać po sesji, czyli początek lutego) napiszę o przebiegu bitwy pod Żółtymi Wodami i Korsuniem, odrębnie będzie o "kampanii" Jeremiego Wiśniowieckiego i jego działaniach na początku powstania i przed nim, bo to tez istotne, potem osobny post na Piławce oraz parę słów na temat elekcji w 1648 roku.

Zachęcam również do dyskusji, a jeśli macie jakieś pytania dotyczące tego zagadnienia a także innych z dziedziny historii wojskowości z tegoż okresu (znaczy XVII wiek) czy też innych (ale bez XX wieku, wiem o tym trochę, ale bez przesadyzmu) zapraszam również tutaj do pytania.

Błędy w przecinkach powtózeniach itp. pewnie i będą, no cóż pisałem to dość na "szybko", jeśli jakieś zauważycie to piszcie ;)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser6549

Gość
Gość
Jutro powinienem coś tutaj napisać, mam w głowie jeszcze jeden pomysł, więc może zamiast napisać tutaj, stworzę inny temat. Niemniej jednak opiszę to co obiecałem wyżej, a także czekam na Was, na Wasze pomysły, pytania itp. Z chęcią porozmawiałbym na te tematy z Wami.
 

DeletedUser6549

Gość
Gość
Tartarzy krymscy

Tatarzy Krymscy​

Podczas powstania Chmielnickiego (a także we wcześniejszych i późniejszych konfliktach) odgrywali istotną rolę. Z tegoż powodu postanowiłem o nich co nieco napisać. Byli tacy istotni w geopolityce Europy Środkowo-Wschodniej, że Polacy (ale także i Rosjanie przykładowo) płacili chanowi tatarskiemu tzw. "upominki" czyli po prostu łapówkę by nie atakowali oni tak Polski jak i Rosji. Byli swoistym "języczkiem uwagi" w tamtym regionie. Dlaczego? można rzec.
Zajmowali oni dość małe terytorium, głównie półwysep krymski i tereny, dość jemu bliskie. Jednakże było swoistym fenomenem, dzięki któremu mogli wodzić za nos tak wielkie terytorialnie państwa jak Turcja, Rosja czy Rzeczypospolita.

Jeśli chodzi o ich gospodarkę to najważniejszym punktem był handel niewolnikami, a sąsiednie kraje obfitowały w ten "towar".
Możecie sobie zadać pytanie: Dlaczego odnosili tyle sukcesów, czemu byli tacy ważni na arenie międzynarodowej.

Dużą rolę miała struktura społeczeństwa, gdzie dużą władzę mieli mężczyźni (w końcu Tatarzy to wyznawcy islamu). I nie byle mężczyźni, gdyż większość z nich musiała brać udział w wyprawach wojennych, więc można rzec, iż państwo krymskie było iście militarnym, choć niewielkim jeśli chodzi o rozmiary, a także nie zamieszkiwało tam wielu ludzi.

Zdecydowana większość zdolnych do walki mężczyzn składała się na kawalerię. Nie dziwi to, gdyż było to spowodowane ich przodkami, którzy zamieszkiwali Mongolię (Czyngis-han, chyba wiadomo o kogo chodzi ;) ) Powodów ku ich specjalizacji wojennej było więcej, jednak poprzestańmy na tym.

Tatarzy łączyli się w oddziały, które zwali czambułami i często dokonywali napaści na państwo sąsiednie. W największych wyprawach dowodził chan, w mniejszych jeden z jego zastępców lub nawet syn, najmniejsze były organizowane często bez wiedzy władcy chanatu lub za jego cichą aprobatą.

Główną bronią Tatara był łuk refleksyjny. Jednakże jak wspomniałem wcześniej nie zawsze było ich stać na taką broń. Posiadali także i inną broń często do walki wręcz, jak wspomniane w poście wyżej masłaki, rzadkością były szable. Strój ochronny? Niewielki odsetek posiadał kolczugi, tak to ich ubranie wykonywali ze skóry.

Poruszali się niezwykle szybko, ich konie były bardzo wytrzymałe na warunki pogodowe, mogły jeść mało pożywienia (czasami roztartą korę, czy liście z drzew). Jeden z pamiętnikarzy opisał Tatarów jako "małpy",z powodu ich niskiego wzrostu, garbieniu się, a także nóg. Ich niezwykła szybkość w poruszaniu się spowodowana była tym, że nie brali żadnych większych zapasów, czyli szli tzw. komunikiem. Wszystko co zabierał ze sobą Tatar znajdowało się na jednym z jego koni (z reguły brali na wyprawy 2-3 konie). Ilość koni tez wpływała na szybkość przemieszczania się, ponieważ gdy jeden się zmęczył, Tatar przeskakiwał (jeśli odbywało się to podczas jazdy) z jednego konia na drugiego.

Walczyli również w specyficzny sposób. Wykorzystywali swoją "lotność". Wykonywali tzw. pozorowane odwroty, żeby odciągnąć część sił i zaatakować je gdy były mniej liczne. Również często atakowali w niespodziewanym momencie, a także nękali przeciwnika wojna podjazdową. Idealna taktyka na wroga, który miał ze sobą liczne wozy z zapasami, przez co poruszał się wolniej. Wygrywali oni szeregi starć właśnie w taki sposób, jednakże trzeba zaznaczyć, że walka była dla nich ostatecznością. Często gdy przeciwnik zacięcie się bronił nie atakowali czołowo, ale czekali na okazję. Jeśli okazji nie znaleźli odchodzili i czekali aż wojska się wycofają przez co mogli ich dalej atakować. Tak też się działo gdy wieś czy miasteczko przygotowało się do obrony. Jeśli Tatarzy nie mogli wedrzeć się do miasta, rezygnowali lub "zapadali się w step" czekając na uśpienie czujności. Z reguły polscy dowódcy atakowali Tatarów dopiero wtedy gdy wracali z łupem, gdyż obciążeni upami poruszali się wolniej. Wtedy walczyli też najzacieklej często zabijając ludzi wziętych w jasyr (czyli w niewolę).

Trzeba również wspomnieć, że Tatarzy nie korzystali z broni palnej i byli mało odporni na ten rodzaj broni.

Taki krótki opis powinien wystarczyć.
Napisałem o Tatarach też z jednego powodu: Kozacy nie byli zbyt mobilni, łatwo można było zamknąć ich w oblężeniu (Kozacy świetnie bronili się zza umocnień). Jednakże gdy do Chmielnickiego przyłączyły się oddziały tatarskie, okazał się przeciwnikiem niezwykle groźnym. Połączono mobilność Tatarów ze świetną taktyką obronną i siłą ognia Kozaków, na co ani wojsko, ani dowódcy polscy nie byli przygotowani.

Zapraszam do dyskusji. Kolejne obiecane posty powinny się niedługo pojawić.
 

DeletedUser6549

Gość
Gość
Ok, zaczynamy zatem błądzić po ukraińskich stepach, gdzie spotkały się oddziały polskie z tatarsko-kozackimi.

Jak wspomniałem hetman wielki koronny podzielił swoje wojska. Również zauważyłem, że ta decyzja zaważyła w wielkim stopniu nad tym co się później stało.

Oddział dowodzony przez syna hetmana, Stefana Potockiego (ok. 3 tys. żołnierzy), maszerowały w stronę sił zebranych przez Chmielnickiego. Do spotkania doszło 29 kwietnia pod Żółtymi Wodami. Polacy dowiedzieli się o tym, że Kozacy rejestrowi zdradzili i zabili propolską starszyznę wojskową. Był to wielki cios, ale jak mawiało przysłowie:
"Łatwiej wilkiem orać, niż kozakiem przeciw kozakom wojować".

No więc siła zbuntowanych urosła, Polacy mieli coraz mniejsze szanse, jednakże szansę były.
Czemu? Dobrze okopani Polacy potrafili się równie skutecznie bronić.
Oblężenie polskiego obozu trwało długo. Potocki próbował się nawet wycofać, co mu się nawet udało, jednakże lotne oddziały Tatarów nie dawały chwili wytchnienia. Polacy walczyli mężnie, jednak Ci Kozacy którzy w obozie Polaków jeszcze przebywali przeszli na stronę Chmielnickiego. W tej sytuacji Polacy posiadali ok tysiąca żołnierzy przeciwko nawet 10-11 tys. wojsk kozacko-tatarskich. Sytuacja stała się opłakana. Próbowano nawet paktów, jednak pomimo podpisaia ugody i wydania armat przez oddziały polskie, Chmielnicki złamał warunki ugody. Stefan Potocki próbował wysyłać gońców po pomoc, jednakże nie potrafili się oni przebić przez oddziały Tatarskie patrolujące okolicę.

Hetman wielki stanął ze swoimi wojskami daleko od pola walki. Zbyt daleko by jego oddziały mogły skutecznie pomagać wydzielonym grupom. Podjął marsz, a jakże jednakże był on zbyt późny. Dodatkowo zatrzymał się, gdy zostało mu przekazane, iż siły jego syna zostały pokonane (miało to miejsce 16 maja). Do niewoli dostał się np. Stefan Czarniecki, syn hetmana poniósł śmierć w wyniku ran parę dni po bitwie.

Ok, opisałem bardzo pokrótce jedną bitwę. O powstaniu Chmiela napisano wiele opracowań, źródeł z tamtego okresu jest masa (jeśli ktoś jest ciekawy, mogę podać te które znam). ale przejdźmy do małej analizy tego starcia. Analizy, która rzuci cień na polskie dowództwo w tamtym okresie.

Podział wojsk to decyzja bardzo nieodpowiedzialna, chyba że wie się jak korzystać z tak rozproszonych sił (wyprawa na czambuły tatarskie to idealny przykład). Jednakże pozostawmy ją, gdyż o niej napisałem w poprzednich postach. Zajmijmy się innymi decyzjami dowództwa polskiego.

Problemem jaki zauważono (historyk musi pisać bezosobowo! więc jak nie piszę "zauważał" a "zauważono" to oznaczy że staram się pisać poprawnie historycznie) jest logistyka. Popełniono błąd przy przemieszczaniu się wojsk.
Otóż, gdy dzieli się wojska jest konieczne to by mogły się one komunikować ze sobą. Jest to obowiązek, który spoczywa na dowództwie sił, a niestety zaniedbali, czemu? Otóż dwie grupy wojsk, które ruszyły na przeciwnika poruszały się zupełnie innym sposobem. Kozacy rejestrowi płynęli rzeką, a synowiec hetmana swoją grupę prowadził lądem. Teraz należy sobie postawić pytanie: Jak te dwie grupy mogły się ze sobą komunikować? Kozacy mieli trzymać się blisko brzegu? Nie, to by było nielogiczne. Poza tym grupa poruszająca się rzeką szybciej się przemieszcza niż ta na lądzie. Także takie wyjście zastosowane przez hetmana nie ma żadnych podstaw. Sądził, że jedna z grup jest w stanie obronić się przez zgrają Chmielnickiego zanim mu druga z nich nie pomoże? Bardzo możliwe, że właśnie tak myślał, jednakże jest rysa w tym planie. Otóż nie wiedział hetman dokładnie ilu ludzi znajduję się przy Chmielnickim. Ponadto Kozacy mogliby blokować jedną z grup, a drugą idącą pomóc tej obleganej mogli zablokować. Także plan w tej kwestii upada. Pozostaje jeszcze jedna kwestia: główny korpus sił znajdował się prawie 200 km (potem ta odległość zmniejszyła się do ok. 100 km) od sił idących na Chmielnickiego. W tamtych czasach taka odległość była wręcz olbrzymia, licząc to, że drugi były dość słabe, albo ich w ogóle nie było, ponadto armie miały ze sobą artylerie i wozy (a koła w tamtych czasach nie specjalnie były okrągłe, szczególnie przy takich wozach na szybko budowanych na potrzeby wojska), co powodowało powolny marsz sił. Zatem kontakt i przesył informacji był w praktyce niemożliwy, zatem hetman nie tylko popełnił błąd przy dzieleniu wojsk, ale także przy braku współdziałania i dzieleniu się raportami z resztą grup, a przede wszystkim z hetmanem wielkim.

Ok to chyba tyle na dziś. Pamiętajcie: historyk nie jest tylko od przytaczania faktów, nie nie, to by było zbyt łatwe. Trzeba je analizować na podstawie informacji zaczerpniętych ze źródeł.
Zapraszam do dyskusji ;)
 

DeletedUser32039

Gość
Gość
Błędem mogło być również lekceważenie przeciwnika, Wojska Polskie spodziewały się, że jak stłumiono powstania wcześniejsze to z tym też problemów nie będzie, bo według nich stają po prostu przeciwko zwykłej zbieraninie.
 

DeletedUser6549

Gość
Gość
Jest to zdecydowanie prawda.
Wspomniałem o tym, że zaważyć mogła pycha hetmana wielkiego,bo to on miał decydujący głos (chyba, ze przebywał król w obozie to on stawał się głównodowodzącym sił).
 

DeletedUser6549

Gość
Gość
Let's see
Skończyliśmy na katastrofalnej w skutkach bitwie pod Żółtymi Wodami. Teraz pora przejść do kolejnego starcia. Szczerze powiedziawszy bitwa pod Korsuniem to dalsze pasmo błędów hetmańskich, ale uważa się, iż większy wpływ miała poprzednia kampania. Gdyby hetmanowi wielkiemu udało się dotrzeć do syna, gdyby go wspomógł. Nie byłoby może pewne zwycięstwo, jednakże można zaryzykować stwierdzenie, że mogliby się składniej wycofać z pola walki. Jednakże do tego nie doszło, zatem nie zostanie tutaj opisane: "Co by było gdyby?". Krótko rozpiszę błędy podczas korsuńskiego starcia.

Hetman wielki oraz polny (tym drugim był Marcin Kalinowski, który do wielkich strategów również nie należał, ponadto nie miał dobrego wzroku i z odległości 100m nie potrafił rozpoznać walczących jednostek) próbowali się wycofać. Niestety zawiodło rozpoznanie terenu, ale o tym za chwilę. Potocki chciał się bronić pod Korsuniem, szło mu to dobrze, jednakże odezwała się buta. Na Ukrainie znajdowały się wówczas oddziały należące do Jeremiego Wiśniowieckiego w sile nawet 7 tys. żołnierzy. Siła wręcz olbrzymia biorąc pod uwagę, że to była jego prywatna armia. Niestety nie czekano na magnata. Powodów może być kilka: buta hetmańska, gdyż Wiśniowiecki był już wtedy znany jako całkiem dobry dowódca, więc mógł przypisać sobie ewentualne zwycięstwo. To bardzo możliwe rozwiązanie, jednakże nie jedyne. Otóż Jeremi musiałby pokonywać kolejne oddziały powstańcze, do tego przejść parę większych czy mniejszych rzek (a to zawsze problem), a Chmielnicki zdawał sobie z tego sprawę i starał się blokować działania przeciwnika. W tej sytuacji hetman postanowił obronnym taborem wycofać się na zachód. Korzystając z zanotowanych przez żołnierzy zdań można wywnioskować, że Potocki nie ubezpieczył marszu, ni to zwiadem, ni to jakimiś siłami które miałyby przeganiać mniejsze ugrupowania przeciwnika. Kolejny błąd, być może spowodowany "miłością" hetmana do trunków. Polski tabor wpadł w pułapkę zastawioną przez oddziały kozacko-tatarskie. Oddziały polskie w praktyce przestały istnieć, a obaj hetmani dostali się do niewoli- pomimo tego, że nie należeli do elity dowódców w tamtym okresie (zbyt łagodne określenie) to jednak hetman jako same stanowisko było istotne. Co się dalej stanie? Jeśli znajdę czas to napiszę o "bitwie" pod Piławcami (cudzysłowie jest tu bardzo istotne).
Zapraszam do dyskusji ;)
Życzę miłego dnia ;)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser6549

Gość
Gość
KANUTO, tak mnie namawiałeś do pisania, ale dyskusji ze mną przeprowadzić nie chcesz, a to- moim zdaniem- jest jednym z najważniejszych czynników w mojej- mam nadzieję- przyszłej pracy. Nic to jednak, słuchawki na uszach, muzyka włączona i zapętlona (dobrze, że yt to dodał ;) ) można pisać ;)

UWAGA! Wszystkie posty, absolutnie wszystkie, piszę z głowy, niektóre informację, daty dzienne, cytaty, sprawdzam w książkach, jeśli się pomylę, napiszcie.

Może nie napisałem wiele na temat bitwy pod Korsuniem, prawda to, jednakże sam jej przebieg nie był fascynujący. Był wręcz banalny. Nasi hetmani koronni dali się złapać w pułapkę jak niedoświadczony gołowąs, przez to elita koronnej armii, która jeszcze istniała, chodzi mi szczególnie o wojsko kwarciane- elita elit w naszych siłach w tamtych czasach, mogły im dorównywać jedynie poczty tych magnatów, którzy zamieszkiwali terytoria zagrożone, czyli właśnie opisywany przeze mnie teatr działań wojennych. Czemu? Częste buty Kozaków, plus coroczne najazdy Tatarów (w końcu Wiśniowiecki ze swoimi pocztami wspomógł hetmana wielkiego pod Ochmatowem 30 stycznia 1644 roku), spowodowały, że ludność na tym terytorium była bardziej obeznana z rzemiosłem wojennym niż przykładowo Wielkopolska, która wielkich konfliktów nie doświadczała od długiego okresu czasu, a jeden konflikt czyt. wojna o Wisłoujście z końcówki lat 20-tych XVII wieku nie zmienił nic. Zatem teren opisywany przeze mnie był swoistym poligonem dla wszystkich szlachciców w tamtym okresie, miejsce gdzie mogli zacząć swoją karierę wojskową.

No dobrze powróćmy do fatalnego w skutkach 1648 roku, który oceniam jako jeden z ważniejszych gwoździ do trumny I Rzeczypospolitej, ale może o tym później. Dwie bitwy przegrane, obaj hetmani koronni w niewoli. Nie mieliśmy dowódcy? Błędne założenie. W 1621 roku, gdy walczyliśmy pod Chocimiem, wojska koronne wespół z Kozakami Sahajdacznego, dowodził kto (przynajmniej do czasu swojej śmierci)? Hetman wielki litewski, Jan Karol Chodkiewicz. Przed śmiercią przekazał buławę- czyli mianował go hetmanem- bardziej takim doraźnym- Stanisławowi Lubomirskiemu- ojciec przyszłego rokoszanina. Hetman litewski zastępował hetmanów koronnych (Żółkiewski zginął pod Cecorą, tam do niewoli dostał się Koniecpolski, ówczesny hetman polny). Czemu tak się nie stało w 1648? Polityka... ;) Zapytacie może znowu: czemu? Ważna tutaj jest data 30 maja 1648, miejscowość Merecz na Litwie. Tam zmarł król Polski Władysław IV. Całe zarządzanie państwem spadło na ręce interrexa, czyli arcybiskupa gnieźnieńskiego, nie pomnę nazwiska, nie jest ono ważne. Ważniejszy jest w tej chwili kanclerz wielki koronny Jerzy Ossoliński, to on przejął stery, a nie interrex, głównie z powodu podeszłego wieku. Ten Pan przyczynił się do tego (albo przynajmniej miał w tym spory wkład), co nazywam "bitwą" pod Piławcami.

Czemu?
Był silną osobowością, chciał błyszczeć na piedestale, jak wielu z nas. Ponadto chciał mieć króla, który będzie mu może nie tyle posłuszny, co będzie zważał na jego rady, uważał go za istotnego człowieka w strukturach państwowych. Po dwóch klęskach i śmierci króla kraj był praktycznie bezbronny. Wojska były w rozsypce, jedynie prywatne poczty magnackie, głownie Jeremiego Wiśniowieckiego przedstawiały jakąś realną siłę, ale nie aż tak dużą. A charakter kanclerza spowodował to co opiszę niżej. Pragnął mieć jak największy wpływ na wydarzenia mające miejsce w kraju, jednakże uważa się (wciąż ta "historyczna" bezosobowość), że postąpił po prostu błędnie. Przekonał na sejmie szlachtę, by na czele wojska nie stanął jeden człowiek. Szczególnie chodziło znów o Jeremiego Wiśniowieckiego, którego nie darzył wielką sympatią, ponadto nie byłby kanclerzowi posłuszny, gdyż miał magnat kresowy silną osobowość. Co zrobił kanclerz? Powołał trzech regimentarzy: Dominika Zasławskiego-Ostrogskiego, Mikołaja Ostroroga i Aleksandra Koniecpolskiego, pogardliwie nazwanych przez Chmiela: pierzyna, łacina, dziecina. Nie koniec na tym. Postanowił powołać dodatkowo 32 komisarzy, którzy mieli współpracować z regimentarzami (oczywiście ich kompetencje nie zostały określone). Tutaj aż należy zacytować słowa wybitnego historyka polskiego Ludwika Kubali, że to: wystarczało, aby nie jedną, ale 35 bitew przegrać. Ossoliński okazał się mistrzem manipulacji, geniusz który zrodził klęskę.

Wojska zaczęły się zbierać, jednak po dwóch porażkach wojsko obawiało się starcia. Ponadto zadziałał bałagan organizacyjny, zbyt duża rzesza dowodzących, brak tego naczelnego wodza, który otrzymać by mógł od państwa szerokie kompetencje dowódcze podobne co hetmani. Ewentualnie posłanie podobnie jak w 1621 roku hetmana litewskiego (a mieliśmy rokującego już w tamtym okresie hetmana polnego Janusza Radziwiłła, gdyż hetman wielki był po prostu w zbyt podeszłym wieku i zniedołężniały), z komisarzami koronnymi. Jednakże było tak, a nie inaczej. Wojsko zostało zebrane, wyruszyło na przeciwnika.

Zebrało się ono pod Piławcami, w miejscu tragicznie wybranym pod obóz, bo może i blisko przeciwnika, ale to on górował nad oddziałami koronnymi, wybrał lepsze miejsce na obóz, wojska polskie miały utrudniony dostęp do wody. Za każdym razem, gdy Polacy chcieli dostać się do wody dochodziło do utarczek. Jednakże jak wspomniałem wojska były wystraszone porażkami i zdezorganizowane przez brak naczelnego dowództwa. Z początku Kozacy byli w obozie bez wsparcia Tatarów, przez to Chmielnicki nie chciał ryzykować bitwy, potrzebował konnicy tatarskiej, bo kozacka była po prostu słaba. Stąd też pochodzą słowa iż 100 konnicy polskiej pokona 1000 konnicy kozackiej, ale 100 piechoty zaporoskiej pokona 1000 piechoty polskiej (miał to ponoć napisać Wilhelm Beauplan, ale nie jestem tegoż pewny). Jednakże, gdy Chmiela wsparli Tatarzy, wiedział, że może spróbować zaatakować siły polskie. Koroniarze oczywiście wiedzieli, że przybyli Tatarzy. Doskonale zdawali sobie sprawę z ich obyczajów wojennych, tego jak traktują jeńców, co z nimi robią itp. Wojsko było na skraju załamania. Komisarze nie pomagali, wręcz sprawiali wrażenie, że chcą uciec z "pola walki".

Warto zacytować słowa Mikołaja Jemiołowskiego (akurat jego pamiętnik w formie pdf mam, ale wydanie z połowy XIX wieku): To tedy wojsko usłyszawszy[...] z obozu wszystko porzuciwszy, ku Konsatynowowi uchodzili [...] i dalej nasi tym czasem dalej umykali się kto gdzie mógł, tak że ta expedycja nie tak krwawa jak sromotna wielce nazwaćby się mogła. Jakoż od niekórychnie piławiecka, a plugawiecka mianowana była.

Wojska polskie razem z komisarzami (ostatni uciekali podobno Wiśniowiecki z Ostrorogiem) poszły w rozsypkę. Przestraszyli się wojska kozacko-tatarskiego. Zadziałały animozje wśród komisarzy i bałagan organizacyjny.
Tak więc w trzech bitwach wojska koronne odniosły klęski, a Chmielnicki rósł w siłę. Droga do Lwowa oraz Zamościa stanęła otworem. Nawet w Warszawie bano się, że Kozacy z Tatarami przybędą, zaczęto zatem sypać szańce! Tak bardzo dumna szlachta polska była wystraszona. Króla nie było (dopiero w listopadzie został nim brat Władysława IV- Jan Kazimierz), wojska nie było, hetmanów nie było (koronnych, Radziwiłł dowodzić mógł). Co mogło uratować Rzeczypospolitą? Pieniądze ;)
Ale o tym być może opowiem następnym razem.
Zapraszam do dyskusji.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser6549

Gość
Gość
hmmmm przeskoczyłbym do wydarzeń z roku 1649 jednakże mógłbym spróbować, ale to już nie dzisiaj, może jutro, albo w niedzielę lub poniedziałek. Musze sobie wiedzę odświeżyć.
 

DeletedUser6549

Gość
Gość
Na dniach powinienem opisać oblężenie Zbaraża, ie mam niestety ostatnio wiele czasu, bo muszę dużo czytać pod magisterkę, ale mam książki swoje o tym okresie więc pomogą mi co nieco ;)

A czy macie jakieś inne tematy, inne wojny prowadzone przez Rzeczypospolitą w XVII wieku, o których chcielibyście poczytać tutaj?
 

DeletedUser24472

Gość
Gość
Fusek jak znajdziesz jakieś wojny, bitwy o których mało się pisze czy też słyszało to z chęcią poczytam.
 
Do góry