Amerykański sen
Mieć dużo bydła, syna w wojsku i spora posiadłość. Kowboje byli doskonałymi jeźdźcami. W początkach zajmowali się nie tylko tradycyjnym dziś w Ameryce spędem bydła, ale też osadnictwem.
W filmie "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" jest scena, w której ślepy zegarmistrz przemawia do Rady Miasta prezentując swój działający wspak zegar. Usprawiedliwia to wojną - zegar ma cofnąć czas i przywrócić życie wszystkich tych chłopców, którzy polegli na frontach Europy. Pada tam mniej więcej takie zdanie: "Żeby mogli wrócić, do miast, na farmy, cieszyć się długim, pełnym życiem...". I teraz naprawdę nie wiem czy mam aż tak bardzo ukuty w głowie stereotyp, ale dzielny i zawadiacki żołnierz US Army od razu skojarzył mi się z kowbojem.
Rzucam tu swoje luźne myśli. Nie mówię, że jest tak, czy siak, po prostu piszę to, o czym pomyślę.
Kolejna rzecz: Rangerzy. Czy ktoś słyszał o Strażnikach Teksasu? A raczej o wynalazku, który zapoczątkował ich sławę? Colt Paterson. 5 komorowy nieduży firearm o potężnej sile rażenia. Gdybym go użył, pomimo że już nieźle sobie radzę z pistoletem 9 mm, zapewne zwichnąłbym ramię po 1 strzale. To kolejny element legendy kowboi - przecież teksas nieodłącznie wiąże się z bydłem, no więc kim byli Rangerzy przed służbą w armii i na emeryturze?
I ostatnie z moich przemyśleń - po co. Po co wylewać beczkę gnoju, opierając się na samym źródłosłowie. Można mnożyć przykłady słów, które straciły swoje pierwotne znaczenie. Tak samo jakby mówić o dzisiejszej "Warzsawie" jako o flisackiej koloni. Mity rosną, zamieniają się w legendy, legendy karmią wyobraźnię... To jest jak z małym chłopcem, który wyrusza w świat wiedziony ideałami aż pewnego dnia zatrzymuje się rozczarowany - i dopiero wtedy zauważa, że dzięki swoim legendom i bajkom w które wierzył stał się mężczyzną.
R. B.
Zapraszam do miasta Valhalla na s12