Rumuni podobnie, jak Polacy grali w ostatnich mistrzostwach Europy. I podobnie, jak Biało-Czerwoni nie zdołali się zakwalifikować do przyszłorocznego Mundialu. W swojej grupie kwalifikacyjnej Rumunia także, zajęła przedostatnie miejsce. Wyprzedziła tylko Wyspy Owcze, a była gorsza od Litwy, Austrii, Francji i Serbii. Do Warszawy nasi rywale przyjadą niemal w najmocniejszym składzie. Niemal, bo zabraknie największej gwiazdy tej reprezentacji. Mowa oczywiście o Adrianie Mutu z Fiorentiny. W 23-osobowej kadrze aż dziesięciu graczy występują poza Rumunią. Najbardziej znani zawodnicy to Christian Chivu z Interu Mediolan, Razvan Rat z Szachtara Donieck, Daniel Niculae z Auxerre i Ciprian Marica ze Stuttgartu. Debiutujący w roli selekcjonera Franciszek Smuda da szansę kilku graczom, których już dawno nie widzieliśmy w biało-czerwonym stroju. Do kadry wraca m.in. Kamil Kosowski. Debiutują Maciej Sadlok z Ruchu Chorzów i Janusz Gancarczyk ze Śląska. Czy po raz kolejny okaże się, że Smuda czyni cuda? Ja rewelacji się nie spodziewam ani po Polakach, ani po Rumunach.
Polska wygrała zaledwie 4 z 32 dotychczasowych pojedynków z Rumunią. Ostatni dokładnie 20 lat temu w Warszawie.
Ja daję 2-1 dla Rumunii
Ankieta powinna się zamknąć o 17