DeletedUser
Gość
Gość
ja też się wypowiem
TW to gra, każdy zaczął przygodę z tą grą aby dobrze się bawić, miło spędzić czzas,powalczyć na fortach ale... największą zaletą tej gry są ludzie.
Dla nich po ciężkim dniu człowiek siada przed komputerem, włączy grę, powalczy, pogada- to oni tworzą wyjątkową atmosferę.
Problem w RFA był taki że atmosfera zaczęła robić się ciężka- zamiast zabawy, współpracy, wymyślania nowych strategii ciągle napotykaliśmy na mur i despotyzm.
Stwierdzenie NIE BO NIE stało się zbyt często słyszalne.
Sojusz ma polegać na tym że każdy ma coś do powiedzenia, decyzje są wspólnie podejmowane, każde miasto się liczy- a nie że 3 osoby mówią veto i reszta potulnie wraca na swoje miejsce jak smarkacze których skarcili rodzice.
Odeszliśmy od RFA, podjęliśmy samodzielną decyzję- i nie chodzi o zwycięstwa czy expa, nie chodzi też o posiadanie fortów- tylko o szacunek którego o dziwo otrzymujemy więcej od Apo niż dostawaliśmy od części byłych sojuszników.
TW to gra, każdy zaczął przygodę z tą grą aby dobrze się bawić, miło spędzić czzas,powalczyć na fortach ale... największą zaletą tej gry są ludzie.
Dla nich po ciężkim dniu człowiek siada przed komputerem, włączy grę, powalczy, pogada- to oni tworzą wyjątkową atmosferę.
Problem w RFA był taki że atmosfera zaczęła robić się ciężka- zamiast zabawy, współpracy, wymyślania nowych strategii ciągle napotykaliśmy na mur i despotyzm.
Stwierdzenie NIE BO NIE stało się zbyt często słyszalne.
Sojusz ma polegać na tym że każdy ma coś do powiedzenia, decyzje są wspólnie podejmowane, każde miasto się liczy- a nie że 3 osoby mówią veto i reszta potulnie wraca na swoje miejsce jak smarkacze których skarcili rodzice.
Odeszliśmy od RFA, podjęliśmy samodzielną decyzję- i nie chodzi o zwycięstwa czy expa, nie chodzi też o posiadanie fortów- tylko o szacunek którego o dziwo otrzymujemy więcej od Apo niż dostawaliśmy od części byłych sojuszników.
Ostatnio edytowane przez moderatora: