Tak, szanuję każdego człowieka, gej czy nie gej, taki czy owaki, biedny czy bogaty, nawet jak mnie ktoś obraża i mnie nie szanuje, to ja dalej staram się szanować taką osobę, dlatego właśnie nigdy nie wchodzę w takie potyczki, bo to z góry nie ma sensu. Mogę kogoś nie lubić - jak każdy, mogę się z kimś nie zgadzać i są ludzie gdzie to zupełnie nie mój świat, ale to dalej nie zmienia faktu, że szanując kogoś ja nic nie tracę, a jednocześnie i tej osobie krzywda się też nie dzieje - że Ją szanuję. Nie powiem, że to proste, ale naprawdę się da, człowiek tak długo sobie w życiu powtarzał, aby nie dać się sprowokować, że teraz jest to praktycznie niemożliwe abym dał się wciągnąć w jakieś prowokacje, obrażanie itp. Nie ważnie kto obraża, jestem przeciwny temu, także chyba jaśniej nie mogę już się wyrazić ;> . Czasem lepiej czas przeznaczony tutaj na dyskusje tak naprawdę o niczym, warto poświęcić na co innego, bardziej pożytecznego, taka mała rada - ale każdy robi co uważa za stosowne, mi nic do tego - każdy jest kowalem własnego losu.
Tak, wrzucam pomysły, które robię pod siebie. Co w tym dziwnego? Przecież takich graczy jak ja mamy tutaj setki (mi się będzie lepiej grać, a przy okazji też innym). Rozumiem, że nigdy nie zadowolisz wszystkich, no chyba, że wrzucisz coś w stylu 500 bryłek dla każdego. Ankiety są, głosować można, są głosy za i są też przeciw, każdy może się wypowiedzieć. Nie rozumiem co cię tutaj boli... że komuś się chce coś tam wrzucać, a tobie nie?!
A co do obrażania twojej osoby to jak najbardziej to robiłem i się tego nie wstydzę. Robiłem to jednak w sposób w miarę kulturalny, nie zniżałem się do poziomu "gimbazy", bo niestety nie jestem w tym tak biegły jak ty.
Chyba znowu go obraziłem
Takie propozycje to chętnie zagłosowałbym na TAK jak w większość osób o bryłach.
Tworzysz durne propozycje po prostu w 90%. Mi się nie chce wrzucać propozycji, które są bardzo niepojęte.
Tak czy siak, zniżyłeś się ponad poziomem gimbazy. W miarę kulturalny? Wątpię. Tak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Nie obraziłeś mnie, lecz po tym co odpisałeś zrozumiałem tok twojego myślenia - jesteś tylko nieszkodliwy Kazik, który tylko popłacze i "uuu" bo ten tak nie robi nazwę go debilem. Hehe. Ogarnij się, serio.
To akurat terminologia z lat 50'-70', obecnie nieaktualna i nie znajdziesz tego w żadnej publikacji naukowej napisanej za twojego życia, co ci mogę gwarantować. Używając tych nazw zamiennie i tłumacząc że to przecież fachowe słownictwo, nie wyjdziesz na super madralę, tylko co najwyżej blachę w pysk zarobisz, wiem bo sprawdzałem na praktykach z psychiatrii i neurologii. Odsyłam do aktualnej bibliografii i życzę powodzenia.
To akurat terminologia z lat 50'-70', obecnie nieaktualna i nie znajdziesz tego w żadnej publikacji naukowej napisanej za twojego życia, co ci mogę gwarantować. Używając tych nazw zamiennie i tłumacząc że to przecież fachowe słownictwo, nie wyjdziesz na super madralę, tylko co najwyżej blachę w pysk zarobisz, wiem bo sprawdzałem na praktykach z psychiatrii i neurologii. Odsyłam do aktualnej bibliografii i życzę powodzenia.
Tak, kiedyś tak było, nie, nie trzeba kończyć studia by to wiedzieć, wystarczy np. pamiętać ustęp z Pana Tadeusza gdzie Gerwazy miał u pasa "pęk kutasów" czy jak to tam szło. Dzisiaj tak, jest słowem którego "na salonach" nie powinno się wypowiadać, tak jak i wiele innych słówtata mu powiedział
to tak jak dziś kutas jest zwykłym wyzwiskiem czy słowem ordyn. ale nie w latach dawniejszych gdzie oznaczało to frędzle i pompony
http://lo.tarnobrzeg.pl/lesser/artykuly/dlaczego-kutas-jest-dzis-obelga
hihi
ojej skończyłam studia
Nie byłem w gimbazie, nie przyjęli mnie... a co do przytoczonego przysłowia, to pięknie napisane, sam bym tego lepiej nie wymyślił <brawa>.
Tym mnie zainteresowałeś, nie w samej treści, a sposobie napisania. Co studiowałeś? (oczywieście jeśli mogę zapytać i oczywiście jeśli nie jest to jakaś tajemnica)
Czemu tak zapytałem? Albo julo jest osobą dość dobrze władająca polskim językiem bez dalszego kształcenia, a umówmy się, niektórzy wysławiać się nie potrafią nawet po skończeniu liceum, albo coś studiował, jakiś kierunek, który wymuszał używanie niektórych sformułowań.
ojej skończyłam studia
tata mu powiedział
Najpierw dwa semestry biotechnologię na inżynierskich, potem, nadal zresztą, medycyna. Mimo wyboru technicznych kierunków, jestem raczej beatnikiem i humanistą. Nie wiem która z postawionych przez ciebie hipotez jest bliżej, ale raczej ta pierwsza, bo nikt mnie w toku nauczania szczególnie nie rozliczał z ładnego wysławiania się, przynajmniej ja tak tego nie odczułem. Nie sądzę też, że w dzisiejszych czasach wyższe wykształcenie daje jakiekolwiek szersze świadectwo o człowieku, bo studia może skończyć dosłownie każdy komu tylko się chce i fakt że ma tytuł magistra czy licencjat w danym zakresie, potwierdza jedynie wiedzę jaką nabył przez te parę lat studiów tylko i wyłącznie w tej dziedzinie, którą ma na papierku i nie czyni go to żadnym autorytetem w absolutnie niczym innym.
Jedyne czego uczy teraz szkoła w zakresie języka, to jak dobierać precyzyjnie słownictwo aby przekazać jak najwięcej odtwórczych informacji w jak najkrótszym tekście. Moja opinia na ten temat jest taka, że aby pisać czy mówić na poziomie o którym wspomniałeś, najlepiej i najłatwiej jest wziąć co jakiś czas książkę do ręki i przeczytać ją tak, żeby potrafić komuś potem odpowiedzieć na pytanie o czym faktycznie jest ta książka. W dobie internetu wiele osób wyłącza mózg gdy tylko widzi kawałek tekstu i przenosi potem te przyzwyczajenia gdzie indziej. Co do książek, to wybór niestety też ma znaczenie bo kiedy ktoś mi mówi że bez znaczenia czy przeczytam 'Ulysses', czy '50 twarzy Greya', bo to jedynie kwestia gustu, a potem idzie gdzie indziej tak samo porównywać, załóżmy, Milesa Davisa do Rihanny, jest niczym więcej jak obrońcą patologii. Oczywiście są też dobre książki napisane prostackim językiem, choćby książki Mario Puzo, są tytuły słabe i głupie napisane zawiłym i bogatym językiem, choćby traktaty o materializmie dialektycznym Marksa i Engelsa, albo protokoły mędrców Syjonu, jednak zawsze lepiej jest czytać cokolwiek niż nic, bo rozwija to zasób słownictwa i wydaje mi się że główna różnica między pokoleniami starszymi a młodszymi ma podłoże właśnie w tym, że mniej osób czyta książki.
Zaś jeśli chodzi o moje zdanie w tym temacie to moim zdaniem największym problemem jest to, że ludzie nie idą na studia aby spełnić się zawodowo (bo np. chcą być lekarzem lub mają do tego talent i predyspozycje) tylko po to, aby mieć prestiż, że jest się inteligentem i są mądrzejsi od całej reszty ludzi którzy ukończyli tylko zawodówke lub technikum.Tak naprawdę przez tą mentalność ludzi na studia poszło dużo ludzi, którzy nic nie wiedzą na dany temat i lepiej się sprawdziliby np do pracy fizycznej lub na innym kierunku.Stąd się najprawdopodobniej wzięło tyle chwalipiętów.
tata mu powiedział