Przecież to nie jest tajemnicą , że lenka została CM dzięki etriel.
etriel ja poleciła "górze" przy czym etriel sama została awansowana nad lenkę - ręka rękę myje
i TWT skończ pieprzyć że była tajne głosowanie i to lenka w nim wygrała - wielkie G prawda
wybór CM był z góry obsadzony a że etriel odchodziłą to lenka już rok przed wiedziała że zastąpi etriel.
Więc tak było tajne głosowanie na 1 kandydata
No dobrze,
zatem załóżmy, ale tylko załóżmy (proszę mi zatem potem nie pisać, że przyznałem Ci rację)
, że tak było. Już o tym pisałem, ale chyba warto ponownie przypomnieć. Bardzo często w firmach dochodzi do
rekrutacji wewnętrznej. Nie wiem czy wiesz Selux o co chodzi, więc pozwól, że Ci w skrócie to przedstawię. Otoż często w firmach dochodzi do tego, że prowadzą rekrutację wśród swoich pracowników, na dane, jakieś wyższe, bardziej odpowiedzialne stanowisko, innymi słowy, awans. Z tego co opowiadali mi znajomi z pracy mój manager bardzo często przekazywał opinię o swoich pracownikach odpowiednim osobom którzy są taką rekrutacją zajmują w chwili, gdy takowa na jakieś stanowisko została otwarta, a Ci ludzie czasami sprawdzali tego pracownika, mieli go na oku, bądź wprost próbowali go namówić do zgłoszenia. Rzecz jasna była konkurencja. Czasami nawet mój szef podchodził i mówił na osobności do tej osoby, że mogłaby spróbować swoich sił i się zgłosić. Innymi słowy jest to dobry szef który widzi, że dana osoba bardzo dobrze rozwinęła się pod jego skrzydłami i że powinna spróbować gdzieś indziej
I przy założeniu, że rzeczywiście tak było Etriel mogłaby przygotowywać Lenkę nawet bez jej wiedzy by przejęła w pewnej chwili po niej stery. I wtedy mogłaby ją polecić swojemu przełożonemu i jeśli dany przełożony uzna, że kwalifikacje poleconej osoby są odpowiednie to przeprowadza proces rekrutacyjny, dochodzi do rozmowy kwalifikacyjnej i jeśli spełnia normy to zostaje ta osoba przyjęta.
Czemu?
To też wyjaśniałem, ale pozwól, że napiszę jeszcze raz. Po co mają przyjmować laika, który o narzędziach nie wie nic. Musiałby się najpierw nauczyć tego co wiem ja, czyli podstawowych narzędzi opiekuna gry, a dopiero potem, uczyć się narzędzi którymi dysponuje Community Manager. A do tego jest ryzyko, że jednak pracownik się nie sprawdzi. Po co mają uczyć od początku kogoś kto może się nie sprawdzić, skoro mają kogoś kto jest chętny, ma referencje, jest osobą zaufaną i po rozmowie kwalifikacyjnej okazało się, że spełnia określone normy? Czy jako szef szukałbyś kogoś obcego czy raczej dałbyś szansę osobie sprawdzonej?
Coś jeszcze co mi się przypomniało:
Na studiach, mój promotor prócz mnie miał jeszcze 4 na magisterce z mojego roku (przypominam, że studiowałem historię). Każdy z nas miał do napisania pracę. Inni dłuższe inni krótsze. Każdą z tych prac musiał przeczytać mój promotor i to nieraz. Każdego z nas musiał prowadzić, podpowiadać, pomagać szukać materiałów itd. To od groma czasu, setki godzin siedzenia i to sądzę, że te setki godzin to siedzenia tylko nad jednym z nas, a miał nas pięciu, plus na pewno miał kogoś na licencjacie, plus miał na 100% jedną doktorantkę. Dużo pracy nieprawdaż? Za przeprowadzenie nas przez magisterkę i to, że się obronimy dostawał hajs od uczelni, taka jest prawda. Jedakże to nie jedyny powód dla którego brał nas tak wielu. Wiecie jeszcze czemu? Kształcenie kolejnego pokolenia naukowców, badaczy, jak chcecie tak nazwijcie. Nawet jeśli ze wszystkich których przeprowadził tylko dwie osoby zostaną wykładowcami to i tak to jest wielki sukces. Jego sukces i tego młodego dopiero tak naprawdę wchodzącego w świat nauki badacza. Robił to by mieć swoich następców, czy to na swojej uczelni, czy na jakiejkolwiek innej.